Wizja i cel programu

Higiena osobista to jeden z istotniejszych elementów codziennego życia, który wpływa nie tylko na wygląd, ale również na zdrowie. Dobrych nawyków, także higienicznych, uczymy się już od najmłodszych lat. To, co wtedy przyswoimy, procentuje w dorosłym życiu.
 
Zaproszamy do kontynuacji nauki na temat higieny w domu. To szansa nie tylko na utrwalenie wiedzy zdobytej w przedszkolu, ale i rozwijanie dobrych nawyków w rodzinnym gronie. Opiekunowie najmłodszych dowiedzą się, czego ich dzieci nauczyły się podczas zajęć. Dzięki zawartym w materiałach propozycjom opowiadań i eksperymentów dzieci rozbudzą swoją ciekawość i jeszcze chętniej uczyć się będą dbania o higienę osobistą.
 

Zachęcamy rodziców do zapoznania dzieci z postaciami Czyściochowa i ich przygodami. Zwierzaki przedstawią, jak wykonywać podstawowe czynności higieniczne, z którymi na co dzień zmagają się dzieci. Pokażą, co i jak wykonać, ale również opowiedzą o konsekwencjach braku higieny i zachęcą najmłodszych do codziennego dbania o czystość swojego ciała!

Każdy bohater prezentuje inny aspekt higieny: higieny jamy ustnej, higieny nosa, korzystania z toalety, czystości rąk, kąpieli oraz ochrony skóry .


Bohaterowie Czyściochowa

Drodzy Rodzice i Drogie Dzieci!

Spróbujcie sobie przypomnieć wszystkich bohaterów opowiadań z Czyściochowa. Jakie to zwierzątka? Jak mogą wyglądać? Spróbujcie samodzielnie namalować każdego bohatera. Zachęcam do zrobienia zdjęć pracą plastycznym i przesłanie ich na adres mailowy: kasiadubiel.kd@gmail.com

Postaramy się stworzyć Galerię Bohaterów Czyściochowa! J


Gładzio kontra Mroźna Szczypawica

• Skóra to największy narząd naszego ciała. Dzięki niej działa zmysł dotyku.

• Skóra jest delikatna i trzeba ją chronić. Powinniśmy ubierać się stosownie do pogody,  a odkryte miejsca zabezpieczać odpowiednimi kremami.

• Krem na wiatr i mróz chroni naszą skórę zimą.

• Krem z filtrem chroni naszą skórę przed promieniowaniem UV.

• Nie wolno nikomu pożyczać swojej pomadki ochronnej do ust.

W Czyściochowie spadł śnieg. Jelonek Gładzio zjeżdżał na sankach, a wiatr (Mroźna Szczypawica) ocierał się o jego policzki i je podszczypywał (dosłownie). Jelonek go odganiał, ale Mroźna Szczypawica nie chciał odpuścić. Wciąż dokuczał. Jelonek przyspieszył, Mroźna Szczypawica też. Policzki Gładzia zrobiły się bardzo czerwone. Jelonek nie mógł się już bawić… Mroźna Szczypawica zepchnął go z sanek, Gładzio wpadł w zaspę. Jelonek z czerwoną twarzą i niemrawą miną wrócił do domu. — Tak szybko? — w drzwiach przywitał go Kremon. — W okolicy kreci się Mroźna Szczypawica — odpowiedział Gładzio i ze zdenerwowaniem oparł sanki o ścianę. — Nie da się trenować. — Zdradzę ci sposób — szepnął do jelonka Kremon, jakby chciał podzielić się jakąś tajemnicą. Gładzio nachylił się w stronę Kremona, a ten narysował mu znaki na twarzy: nałożył po kresce kremu na oba policzki i czoło oraz kropkę na nosie i brodzie. Gładzio wyglądał jak Indianin przed bitwą. — To są malunki mocy. Ubieram ci twarz, jak robili to Indianie przed wielką bitwą i robią wszyscy wielcy zawodnicy. Będą Cię chronić przed Mroźną Szczypawicą — Kremon odprawiał „czary” nad przyjacielem. — Jesteś pewien? — Gładzio nie dowierzał zapewnieniom Kremona. — Rozprowadź delikatnie te kremowe znaki po całej buzi. Będą Cię chronić przed Mroźną Szczypawicą — odpowiedział pewny siebie Kremon. Po godzinie Gładziu był już na zawodach Gdy jelonek zjeżdżał z górki, dokuczliwy Mroźny Szczypawica usiłował go uszczypnąć. Gonił go, Gładzio przyspieszał. Szczypawica znów chciał zepchnąć Gładzia z sanek. Tym razem jednak, to on „odbił się” od nakremowanej buzi jelonka jak od „pola ochronnego”. — Hihihi, to na prawdę działa. Kremowe rysunki na mróz, kto by pomyślał — cieszył się Gładzio. Jelonek Gładzio zajął pierwsze miejsce w zawodach! Stanął na podium i otrzymał puchar. Inni zawodnicy wiwatowali z podziwem. — Zrobiłeś to! — cieszył się z sukcesu przyjaciela Kremon. — Kremonie, chcę byś był ze mną przy wszystkich sportach zimowych! — powiedział z przejęciem jelonek. — Tylko pamiętaj: kremowe malunki mocy przed wyjściem z domu! — dodał Kremon.


Rudka śpiewa w wannie

• Podczas kąpieli należy dokładnie myć całe ciało, nie zapominając o żadnym,  nawet najmniejszym zakamarku.

• Mycie włosów to ważna czynność – przeprowadzona z wyczuciem i delikatnością,  może okazać się przyjemna.

• Ciało myjemy mydłem lub innym preparatem dobranym do danego rodzaju skóry.

• Podczas mycia możemy korzystać z własnej gąbki, trzeba ją później wykręcić i odłożyć na miejsce do wyschnięcia.

• Po kąpieli należy wytrzeć delikatnie całe ciało, a ręcznik odwiesić na miejsce.

• Wszyscy domownicy – w tym dzieci – odpowiedzialni są za pozostawienie po sobie porządku w łazience.

Rudka śpiewa w wannie

Lisica Rudka uwielbia bawić się w wannie, chwyta wtedy za słuchawkę prysznicową i śpiewa do niej, jak do mikrofonu. Musicie wiedzieć, że Rudka marzy o karierze piosenkarki. Gdy śpiewa, czas jakby się zatrzymuje. Tak było i dziś. Tylko zimna woda uświadomiła lisiczce, że kąpiel powinna skończyć się już dawno, dawno temu. — Brrr! — Rudka trzęsła się z zimna. Chwyciła duży kąpielowy ręcznik i owinęła się nim starannie. Nie widziała, że jej występowi przysłuchiwali się z Pociak Smrodziak i Gąbucha Spryciucha… Pociak nie był zbyt sympatycznym typem, ale wyjątkowo cieszył się z dzisiejszej zabawy lisiczki, która zapomniała się umyć. Pociak mycia nie znosi, bo jego domem są spocone i brudne zakamarki. Na szczęście w łazience była też sympatyczna, różowa Gąbucha Spryciucha, która uważnie obserwowała poczynania Pociaka Smrodziaka. Pociak zbliżał się do lisiczki i szeptał do siebie z zadowoleniem: — Lubię te śpiewanki — namaczanki, hihi. Coś czuję, że długo i wygodnie sobie tu pożyję… Rudce zajętej trenowaniem min przed lustrem, wydawało się, że się przesłyszała: — Muszę lepiej wycierać uszy… — lisiczka przetarła ręcznikiem ucho. — Nic Ci się nie przesłyszało — odezwała się wreszcie Gąbucha Spryciucha, którą Rudka namierzyła sprawnie palcem. — Zapomniałam, że tu jesteś! A gdzie ten drugi? Słyszałam jeszcze jeden głos. — Zapytała lisiczka. — Złapiemy go pod prysznicem! — zawoła różowa gąbka. — Śpiewanki namaczanki — powiedział zaczepnie Pociak, i nim skończył, pożałował. Rudka wraz ze Spryciuchą spojrzały na siebie porozumiewawczo. Lisiczka sięgnęła po żel pod prysznic, który nadał rozpędu różowej gąbce. Pociak nie miał szans. Próbował uciec, chowając się po różnych zakamarkach na ciele lisiczki, lecz Gąbucha potrafiła odnaleźć wszystkie jego kryjówki, wołając radośnie: — Tam gdzie straż pełni Gąbucha Spryciucha, nie znajdziesz miejsca Smrodziaku! I tak szczęśliwa, pachnąca i czysta już Rudka, wycierała się ręcznikiem i nuciła: — Obrońca czystości, Obrońca czystości — nana.


Kot Pupik i Papierus Drugi

Dziś czas na naukę korzystania z toalety. Dla niektórych dzieci samodzielne korzystanie z toalety to jak zdobywanie najwyższych szczytów górskich. Poznajcie Kota Pupika i Papierusa Drugiego

Kot Pupik i Papierus Drugi

Kot Pupik wstał z toalety i podszedł do uchwytu na papier toaletowy. Szybkim ruchem zaczął odkręcać, odkręcać i odkręcać pokaźną część rolki. Papieru było tyle, że kot nie mógł go ani złożyć, ani użyć. Pupik westchnął z rezygnacją. Wrzucił zmarnowany papier do muszli klozetowej…  A ten jakby chciał żyć własnym życiem: zupełnie nie mieszcząc się w toalecie, zaczął się przemieszczać i formować… nagle oczom kota ukazała się dziwna postać z papieru. — Mówią na mnie Papierus Drugi. Zbudziłeś mego ducha — uroczystym, tubalnym głosem rzekła postać. Kot zachichotał zakłopotany. Co powiedzieć w takiej sytuacji, zwłaszcza gdy samemu stoi się z brudną pupą? — Władcy świata pewnie sami nie wycierają pupy? — wypalił. Ale Papierus jakby tylko czekał na te słowa. — Patrz i ucz się — oświadczył z wielką pewnością siebie. — Oderwij trzy kawałki papieru. — Papierus podsunął Pupikowi swoją rękę, bo przecież sam składał się z papieru. Kot odmierzył trzy listki. — Jeden, dwa, trzy… — policzył. — Dobrze. Teraz najważniejsze. Słuchasz mnie? — upewnił się Papierus, a Pupik pokiwał twierdząco głową. — Od dołu do góry, nigdy nie wracasz! — Dlaczego? — Zapytał kot. — By odsuwać kupę od siebie! — prosto wytłumaczył Papierus Drugi. Po minie Pupika było widać, że nad czymś się zastanawia, coś trawi. — Wiem, moja ręka jest jak koparka, która odgarnia piasek?! — Wykrzyknął z zadowoleniem. Papierus uśmiechnął się do Pupika. — Tylko pamiętaj o czystym papierze, bo zamiast piasku jest… — Kupniak. Hihihi — dokończył kot i podcierał sobie pupę aż kolejny kawałek papieru był już czysty. Kot spuścił wodę i zaczął się wygłupiać radośnie machając do Kupniaka w toalecie. — Papa — hihi — papa. — Zamiast machać, lepiej umyj ręce. — zaproponował Papierus. Wspólnie podeszli do umywalki. Pupik odkręcił wodę. — Czy to kot czy to faraon, każdy robi kupę. Hihi. — Ale nie każdy nasiąka wodą jak ja. — Papierus Drugi podniósł bezradnie, nasiąknięte wodą kończyny. — I tak powstał mokry papier toaletowy — zaśmiali się obaj.

  • Wydalanie jest naturalnym procesem.
  • Podcierając samodzielnie pupę lub krocze, odrywamy maksymalnie trzy listki papieru toaletowego i podcieramy się ruchem od dołu, do góry (w stronę odbytu).
  • Po skorzystaniu z toalety opuszczamy klapę, spuszczamy wodę, dokładnie myjemy dłonie mydłem i je wycieramy.
  • Jeśli spłuczka ma dwa guziki: z mniejszego korzystamy po zrobieniu siku, z większego po zrobieniu kupy.
  • Oznaczenia toalet w miejscach publicznych są różne.

Łapson i mycie rąk

  •  Mycie rąk to bardzo ważna czynność. Brak jej konsekwentnego przestrzegania może powodować choroby.
  • Są sytuacje, kiedy zawsze myjemy ręce: po skorzystaniu z toalety, powrocie do domu (przedszkola), zabawie ze zwierzętami i na placu zabaw, skorzystaniu ze zbiorowej komunikacji, kontakcie z osobą chorą, czy po prostu, gdy są brudne.
  • Do mycia rąk służą: mydło w różnych postaciach oraz woda. W ciepłej wodzie mydło lepiej się rozpuszcza. Jeśli nie mamy dostępu do bieżącej wody, możemy użyć żelu antybakteryjnego lub nawilżanych chusteczek.
  • Dla czystości rąk najważniejsze są czas i technika ich mycia. Prawidłowo powinno się myć dłonie minimum 40 sekund. Pamiętając o wielokrotnym pocieraniu wewnątrz dłoni, na grzbietach, w przestrzeniach między palcami oraz nadgarstkach. Dokładne mycie rąk to również koliste ruchy pocierania opuszkami palców o wnętrze dłoni, w celu oczyszczenia przestrzeni pod paznokciami.
  • Po umyciu zawsze suszymy ręce, ponieważ na mokrych powierzchniach bakterie namnażają się szybciej.

Łapson i mycie rąk

Pies Łapson wszedł do swojego domu i powiedział: — Będę miał dzisiaj gości… W tej samej chwili z łazienki dobiegło go wołanie: — Łapsonie!!! — Łapson nic. — Łaaaapsonie! Czy dorosłe czy dziecięce warto umyć dobrze ręce! — Przypominał mieszkający w łazience Mydłomen. Łapson spojrzał na swoje łapki. — Nie widzę brudu… — wyszeptał. Ale nie chciał kłócić się z przyjacielem, podszedł do zlewu, odkręcił kran, zamoczył dłonie i wytarł je w ręcznik. Było widać, że jest czymś przejęty. Spojrzał na Mydłomena stojącego na zlewie i zwierzył się: — Wiesz, dziś będę miał gości i… — Gości to ty już masz. Tylko nieproszonych. — Łapson rozejrzał się po łazience, nikogo nie było. — Gdzie? — zapytał zdziwiony. — Łap superlupę i sam zobacz! — Pod superlupą Łapson zobaczył swoje łapki zupełnie inaczej. Okazało się, że kręcą się na nich nieznane mu dotąd stworzonka o dziwnych kształtach. Łapson aż się wzdrygnął. — To Bakteriaki, Wirusaki i Pasożytniaki! — fachowo wyjaśnił Mydłomen. — Oj, nieciekawe towarzystwo zaprosiłeś do domu — dodał szybko. — Ale ja nikogo, nikogo nie… — zdziwionym głosem zaczął pies… — Wystarczy, że czegoś dotkniesz… one hyc! I już są na twoich łapkach! — zauważył Mydomen. — Nie chcę takich kolegów! — oświadczył Łapson i pokręcił głową. — To łap mnie w łapki i myj, myj! — Mydłomen uśmiechnął się do przyjaciela. Podał mu pokaźną porcję piany. Łapson wziął mydło w łapki. Gdy pies mył dłonie, Mydłomen poprosił: — A teraz daj mi działać: wewnątrz dłoni, na grzbietach, a także pomiędzy palcami! Łapson stosował się do prośby kolegi i z wielką dokładnością pocierał namydlonymi łapkami. Myjąc środek, grzbiety i przestrzenie między palcami. — Dobrze? — Wspaniale — powiedział zadowolony Mydłomen. — Ale teraz spłucz pianę. I pamiętaj: jestem zawsze pod ręką! Rozmowę przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. — To moi goście! Już są. — Pies pobiegł otworzyć drzwi. Do domu weszło rodzeństwo kotów: Pupik i Pupilka. — Cieszę się, że już jesteście — przywitał się Łapson, i szybko dodał — Pokażę wam, gdzie możecie umyć ręce.


Świnka Zakatarzynka i Wielka Glutoza – higiena nosa

• Nos służy do wąchania. Kiedy jest zatkany, czujemy mniej zapachów.

• Nos na co dzień wytwarza śluz, który m. in. służy do filtrowania powietrza. Gdy jesteśmy chorzy, nos produkuje więcej wydzieliny.

• Do czyszczenia nosa używamy chusteczki. Zatykamy jedną dziurkę i wydmuchujemy powietrze przez nos. Zużytą chusteczkę wyrzucamy.

• Nie powinno się powstrzymywać kichania. Kichać należy w chusteczkę lub zgięcie łokcia.

• Dłubanie w nosie źle wygląda i może powodować krwawienie.

Świnka Zakatarzynka w czasie przeziębienia nie lubi się nudzić. Zawsze ma coś ciekawego do zrobienia… kto by się przejmował kapiącymi z nosa glutkami i gilkami? — Wetrę w dywan i po sprawie, hihi! — pomyślała świnka latając z samolotem po pokoju. Zakatarzynka wszędzie zostawiała za sobą „ślad”. A jej zabawie towarzyszyły odgłosy wciągania, chlapania i kapania. Poczynania Świnki obserwowała Chusteczka Smareczka: — Ona ma wszystko w nosie! — Z niedowierzaniem zauważyła Smareczka. A Zakatarzynka, jakby to potwierdzając, wymownie pociągnęła nosem podczas szalonej zabawy. Nagle Smareczka zastąpiła drogę śwince… ratując ją przed poślizgnięciem się w kałuży własnych glutów. A fuj! Obślizgła sprawa. — Ale masz refleks! W ostatniej chwili mnie złapałaś! — z podziwem powiedziała świnka  do chusteczki. — Świnko, luz! — rzuciła Smareczka i po chwili dodała — Koniec tej glutozy, dobrze?  Wysmarkaj nos! — Ale jak mam wysmarkać? — z lekkim zakłopotaniem zapytała Zakatarzynka. — Już ci pomagam, w końcu od tego jestem! – odpowiedziała rezolutnie chusteczka — Nabierz powietrza… — O tak? — nabierając powietrze, świnka otworzyła usta. — Tak, idealnie! — pochwaliła ją chusteczka i poprosiła — a teraz zamknij buźkę! — Ale… — Świnka chciała coś jeszcze powiedzieć, jednak Smareczka podała jej czystą chusteczkę i oznajmiła tonem nieznoszącym sprzeciwu — przyłóż chusteczkę do noska i wyobraź sobie, że musisz powietrzem z noska poruszyć kolorowe piórko! — Lubię piór… — Gdy masz już chusteczkę przy nosku, wydmuchaj te gile z nosa! Świnka nabrała powietrza i dmuchneła. — O tak — świetnie! — znów pochwaliła ją Smareczka. — Piórka, chciałam powiedzieć, że lubię kolorowe piórka! — z czystym nosem powiedziała Zakatarzynka. — O ja cię! Co to był za dmuch! Bez glutków naprawdę się dobrze rozmawia. — No i tak możemy się bawić. — Zauważyła Chusteczka Smareczka. — Nooo, tylko raczej nie siadaj po tej stronie dywanu, hihi —  Świnka wskazała na dużą zieloną kałużę.

Świnka Zakatarzynka w czasie przeziębienia nie lubi się nudzić. Zawsze ma coś ciekawego do zrobienia… kto by się przejmował kapiącymi z nosa glutkami i gilkami? — Wetrę w dywan i po sprawie, hihi! — pomyślała świnka latając z samolotem po pokoju. Zakatarzynka wszędzie zostawiała za sobą „ślad”. A jej zabawie towarzyszyły odgłosy wciągania, chlapania i kapania. Poczynania Świnki obserwowała Chusteczka Smareczka: — Ona ma wszystko w nosie! — Z niedowierzaniem zauważyła Smareczka. A Zakatarzynka, jakby to potwierdzając, wymownie pociągnęła nosem podczas szalonej zabawy. Nagle Smareczka zastąpiła drogę śwince… ratując ją przed poślizgnięciem się w kałuży własnych glutów. A fuj! Obślizgła sprawa. — Ale masz refleks! W ostatniej chwili mnie złapałaś! — z podziwem powiedziała świnka  do chusteczki. — Świnko, luz! — rzuciła Smareczka i po chwili dodała — Koniec tej glutozy, dobrze?  Wysmarkaj nos! — Ale jak mam wysmarkać? — z lekkim zakłopotaniem zapytała Zakatarzynka. — Już ci pomagam, w końcu od tego jestem! – odpowiedziała rezolutnie chusteczka — Nabierz powietrza… — O tak? — nabierając powietrze, świnka otworzyła usta. — Tak, idealnie! — pochwaliła ją chusteczka i poprosiła — a teraz zamknij buźkę! — Ale… — Świnka chciała coś jeszcze powiedzieć, jednak Smareczka podała jej czystą chusteczkę i oznajmiła tonem nieznoszącym sprzeciwu — przyłóż chusteczkę do noska i wyobraź sobie, że musisz powietrzem z noska poruszyć kolorowe piórko! — Lubię piór… — Gdy masz już chusteczkę przy nosku, wydmuchaj te gile z nosa! Świnka nabrała powietrza i dmuchneła. — O tak — świetnie! — znów pochwaliła ją Smareczka. — Piórka, chciałam powiedzieć, że lubię kolorowe piórka! — z czystym nosem powiedziała Zakatarzynka. — O ja cię! Co to był za dmuch! Bez glutków naprawdę się dobrze rozmawia. — No i tak możemy się bawić. — Zauważyła Chusteczka Smareczka. — Nooo, tylko raczej nie siadaj po tej stronie dywanu, hihi —  Świnka wskazała na dużą zieloną kałużę.


Królik Higienek kontra Ząbiaki – mycie zębów

Królik Higienek zatrzymał się i radośnie wziął szczoteczkę do zębów, nałożył pastę do zębów na szczecinę, włożył szczoteczkę do buzi… Myślicie, że mył zęby? Otóż nie… Królik zamiast myć… ciumkał smakowitą pastę.
Szczoteczka w jego buzi niespodziewanie ożyła. Zaczęła się wiercić… — Ojej, Higienku, co ty robisz? — zawołała i wyleciała z jego buzi. Szczocia była wyraźnie zszokowana zachowaniem królika. — Higienku, nie mogłam się ruszać. W dodatku połknąłeś Pastka, wiesz? — Połknąłem Pastka? Jaaaa? — zdziwił się królik. — Tak, ty. Przecież jesteśmy twoimi kumplami, a kumple sobie tak nie robią, co nie?! — Yyyy — Speszył się królik. Szczocia pomogła mu jednak wybrnąć z sytuacji i zapytała: — Nie chciałbyś mieć białych czystych zębów jak inne Czyściochy? – i zaraz zaproponowała — Pokażemy ci z Pastkiem zabawę w wypędzanie Ząbiaków. Wymieciemy je razem? — Jasne! Ale gdzie one są? – zapytał, trochę zdziwiony całą sytuacją królik. — Jak to gdzie? Na twoich zębach — odpowiedziała Szczocia. Higienek otworzył buzię, jak to się robi podczas wizyty u dentysty. — Aaaaa. — powiedział głośno i przyjrzał się dokładnie swojemu uzębieniu w lustrze. No tak, łobuzowały tam Ząbiaki… właściwie całe mnóstwo Ząbiaków i ewidentnie nie miały dobrych zamiarów. Wierciły, gryzły i wylewały żrący kwas wprost na szkliwo, powierzchnię ochronną zębów królika. Higienek wyraźnie się przestraszył. — Higienku — zaproponowała Szczocia — Złap mnie ostrożnie za rączkę… — Szczoteczka sama wleciała w łapki królika — I nałóż odrobinę pasty. — Rób koliste ruchy i masz na zabawę aż trzy minuty! — Bo widzisz, gdy uzbieramy dużo piany, to ząbiaki wypluwamy! — dodał dumny ze swej roli Pastek. I razem zawołali: — Do szczotkowania gotowi, start! Higienek długo i dokładnie (czyli z każdej strony, kolistymi ruchami) umył zęby. Na koniec wypluł wszystkie Ząbiaki wraz z pianą do zlewu. — Wygraliśmy! — z radością zauważył królik. — Wszyscy mogą teraz podziwiać twój piękny uśmiech. — z podziwem dodał Pastek. — Zgrana z nas drużyna! — przyznała Szczocia. — Ząbiaki nie miały żadnych szans! — nieskromnie zauważył Higienek.
Królik, Szczocia i Pastek wznieśli  okrzyk zwycięskiej drużyny: — Zębastycznie!

Kilka niezbędnych zasad:

• Zęby myjemy przez 3 minuty dwa razy dziennie, codziennie.

• Zęby myjemy przed śniadaniem lub 15 minut po posiłku.

• Zęby myjemy dokładnie i z każdej strony.

• Lekarz stomatolog pomaga dbać o zęby.

• Zdrowe odżywianie jest ważne dla naszych zębów. Powinniśmy unikać produktów słodkich,  czy przylepiających się do zębów.

• Dokładne mycie zębów to także nitkowanie. Dorośli nitkują dzieciom zęby.

GALERIA BOHATERÓW

About Author