Obietnica Kasi
Muszę przyznać, że w tym dniu byłam bardzo niegrzeczna. Pokłóciłam się z Piotrkiem o to,
komu wypada karmienie rybek, a gdy mama prosiła mnie o wyniesienie śmieci, wykręcałam się,
niemal krzycząc, że mam teraz mnóstwo pracy, bo gotuję obiad dla swoich lalek. Później, gdy
tato wrócił do domu i chciał obejrzeć w telewizji sport, podniosłam na niego głos, że za chwilę
będzie moja ulubiona bajka na innym kanale, a poza tym po co komu jakiś głupi mecz.
 
Nie podobało się to mamie, więc wreszcie powiedziała z wyrzutem:

Oj Kasiu, Kasiu, twoje zachowanie jest bardzo złe, a my z tatą obiecaliśmy Bogu, że będziesz w przyszłości dobrym człowiekiem.

Nie przypominam sobie, żebyście coś takiego kiedykolwiek obiecywali Bogu – buntowałam się.

Nie możesz pamiętać – powiedziała spokojnie mama – bo byłaś wtedy niemowlęciem.

Gdy zanieśliśmy cię do kościoła i prosiliśmy dla ciebie o chrzest, ksiądz nam zapowiedział,
że przyjmujemy na siebie obowiązek wychowania cię w taki sposób, żebyś była dobra dla
innych i żebyś kochała Boga. Oboje z tatą powiedzieliśmy wówczas, że jesteśmy świadomi
tego obowiązku. Twoje dzisiejsze zachowanie bardzo nas smuci, bo kłócąc się z bratem,
krzycząc na tatę czy odmawiając mi posłuszeństwa nie okazujesz nam miłości i dobroci.
Martwię się o ciebie, bo widzę, że nie umiałam cię dobrze wychować i sprawiłam zawód
dobremu Bogu.
Na te słowa mamy ogarnął mnie smutek, zawstydziłam się i powiedziałam:

Przepraszam was. Teraz już wiem, że źle postępowałam. To nie wy zawiedliście dobrego

Boga, tylko ja. Obiecuję, że to się nigdy więcej nie powtórzy.

 

DBAMY O ZWIERZĘTA

 

Kto naprawi szkodę?

Po południu pani Hania rozdała dzieciom ulubione zabawki. Każdy bawił się tym, co go najbardziej interesowało.

Kasia usiadła w kąciku dla lalek, przytuliła małą laleczkę i zaśpiewała jej kołysankę.

Co robisz? – zapytała Ola.

Bawię się lalą, jestem jej mamą. Musisz mówić cichutko, bo ona chce spać – odpowiedziała Kasia.

Daj mi ją, też potrafię usypiać lale – zaproponowała Ola.

Weź sobie drugą, ta jest moja – nie zgodziła się dziewczynka.

Ja chcę tą, daj! – I Ola mocno szarpnęła lalkę.

No i co zrobiłaś!? – rozpłakała się Kasia.

Ola była przerażona. Szarpnęła lalkę tak mocno, że wyrwała jej rękę.

Co się stało Olu? – do dziewczynek podeszła pani.

Chciałam się tylko bawić lalką i zdarzył się wypadek – zaczęła Ola.

Ona mi zabrała lalkę i wyrwała jej rękę – wyjaśniła Kasia płacząc.

Chciałam się tylko pobawić – Ola próbowała się wytłumaczyć.

Trzeba było wziąć drugą lalkę, przecież wiesz, ze nie wolno innym zabierać zabawek – tłumaczyła pani Hania – Teraz Kasi jest bardzo przykro. Proszę oto naprawiona lalka.

Ola podała zabawkę Kasi:

Przepraszam, już nie zrobię jej krzywdy. Możesz ją wziąć, przecież ty jesteś jej mamą. Pewnie ciebie lubi bardziej niż mnie.

Jeżeli chcesz to będziesz jej ciocią – uśmiechnęła się Kasia – Możesz ją utulić do snu, jeśli masz ochotę.

W kąciku lalek zapanowała zgoda. Pani Hania odeszła zadowolona z uśmiechem na twarzy.

A tu nagle z drugiego końca sali słychać krzyk:

Zniszczyłeś mój dom, taki duży, tyle pracy! – szlochał Piotruś

Ładne rzeczy! Pawełku dlaczego przeszkadzasz koledze? – rozgniewała się pani – Spójrz ile szkody wyrządziłeś?

Ja tez chcę bawić się klockami – buzia Pawełka skrzywiła się od płaczu.

Tylko nie płaczcie – zawołała pani – pogódźcie się i zacznijcie wspólnie budować dom. Jeżeli zabierzecie się razem do pracy, to zbudujecie ogromny dom. No jak?

Chłopcy ocierali łzy i ochoczo zabrali się do zabawy. A pani Hania odetchnęła zadowolona:

Wszyscy pogodzeni, bawią się razem, nikt nikomu nie dokucza. Chciałabym żebyście żyli z kolegami w zgodzie, wtedy każdy z was będzie się czuł dobrze w przedszkolu.

Dzieci uśmiechnęły się wesoło do pani.

 

 

 

Kocham moich Rodziców

 

https://view.genial.ly/5ec62b0baced720d9544a0f0/interactive-image-kocham-moich-rodzicow

 

Boże Ciało 

 

Kasia źle się zachowuje

Tego dnia ja i Piotrek zostaliśmy w domu tylko we dwoje. Mama musiała już wyjść z Olą, a tata jeszcze nie wrócił z pracy. Wychodząc mama poprosiła nas, żebyśmy byli grzeczni. Gdy drzwi zamknęły się za mamą, postanowiłam namalować swoją lalkę, Zuzię.

 

Będzie miała prawdziwy portret! Powieszę go na lodówce – cieszyłam się już z góry.

 

Piotrek natomiast chciał robić samoloty z papieru. Tylko że w jego bloku rysunkowym nie było już ani jednej kartki.

 

Kasiu, czy możesz mi dać kartkę na mój samolot – poprosił.

 

Nie, bo mam już tylko trzy, a chcę zrobić portrety swoich lalek.

 

Kasiu, daj mi choć jedną – nalegał Piotrek.

 

Nie i jeszcze raz nie! – upierałam się.

 

Jeżeli tak, to sam sobie wezmę – i Piotrek, nie oglądając się na moją zgodę, usiłował przywłaszczyć sobie kartkę z mojego bloku.

 

Gotowa byłam walczyć o swój blok z zaciekłym wymachiwaniem rękami i krzykiem:

 

Nieee, nie dam ci! To mój blok, moja kartka!

 

I tak papier przechodził z rąk do rąk. Raz kartkę posiadał uparty Piotrek, a raz ja. Aż nagle kartka nie wytrzymała, rozdzierając się na pół. Zdenerwowało to mnie tak bardzo, że chwyciłam Piotrka za włosy i już miałam go ugryźć, gdy w drzwiach stanął tata, bo właśnie wrócił

 

z pracy. Na widok moich łez i potarganego syna oraz podłogi zasłanej strzępami papieru nie wytrzymał:

 

A cóż się tu dzieje? Takiej bójki jeszcze w naszym domu nie widziałem. Jak wam nie wstyd!

 

Spuściłam smutno głowę, a Piotrek opowiedział, jak to nie mógł się doprosić u mnie o jedną drobną przysługę.

 

Oj, Kasiu – i tata pogroził mi palcem – będziesz musiała…

 

Dopasowywanie zakończenia

 

Dzieci mają do tej historyjki dopasować swoje własne zakończenie.

Kasia będzie się musiała przyznać do winy

pogodzi się z bratem

przeprosi Piotrka i postanowi poprawę

ze szczerym żalem wyzna wszystko mamie.

 

Pomoc 

 

 

 

 

MAŁE TGD 

https://www.youtube.com/watch?v=FRsoRU5KVz0

 

Dzień Mamy

 

Tego dnia tato obudził Piotrka i mnie wcześniej niż zwykle. Zrobił to po cichu, żeby nie przeszkadzać mamie.

Dzieci, wstańcie szybko – ponaglał nas – trzeba przecież przygotować dla mamy niespodziankę.

Dzisiaj jest jej święto. Już pokroiłem chleb, a teraz wychodzę po kwiaty. Wy po cichu dokończcie śniadanie.

Tata wyszedł, a my szybko ubraliśmy się i poszliśmy do kuchni. Tam nakryliśmy stół pięknym obrusem i przygotowaliśmy „uśmiechnięte kanapki”. Przez ten czas tata zdążył wrócić z kwiatami. Teraz można było już pójść do sypialni rodziców i zaśpiewać „Sto lat”. Słysząc ten nieoczekiwany śpiew, mama otworzyła oczy i uśmiechnęła się mile. Jeszcze bardziej zdziwiła się, gdy Piotrek wręczył jej bukiet czerwonych róż, a ja laurkę. To zamieszanie obudziło małą Olę, która stojąc w łóżeczku wypowiedziała swoje pierwsze „mama”.

Mamie łzy szczęścia pojawiły się w oczach i powiedziała:

Dziękuję wam, zrobiliście mi wspaniałą niespodziankę. Bardzo was kocham.

https://view.genial.ly/5ec62b0baced720d9544a0f0/interactive-image-kocham-moich-rodzicow-kl0

https://view.genial.ly/5ec6cc6a7607860d83c4f8f5/presentation-rodzice?fbclid=IwAR0qd6pRhLshOB4oTmyS0o_h2AaBWKxYDqSc7zASfsD2_d5YVYke6Kfdk0k

 

Kasia dba o swoją rodzinę

     Dziś z przedszkola odebrali mnie babcia i dziadek, a następnie wszyscy razem poszliśmy do szkoły po Piotrka. Mama i tata byli w tym czasie z małą Olą w szpitalu na badaniach kontrolnych.

Słyszałam, jak rano tatuś mówił do mamy, że trzeba dbać o swoją rodzinę. Przez cały dzień zastanawiałam się, co to może znaczyć. W końcu zapytałam babcię.– Babciu, co to znaczy dbać o rodzinę?

Widzisz, kochanie – zamyśliła się babcia – to bardzo ważna sprawa. Przede wszystkim tatuś i mamusia dbają o dzieci, czyli opiekują się nimi, ale i dzieci powinny być dla nich pomocne, np. sprzątać po sobie zabawki. Każdy członek rodziny powinien pomagać innym, żeby okazać im swoją miłość.

Odtąd wciąż byłam pod wrażeniem tego, że w rodzinie każdy powinien drugiemu pomagać.

Porozmawiałam na ten temat z Piotrkiem i oboje postanowiliśmy zadbać o rodziców: posprzątaliśmy ze starannością cały dom (ja pościerałam kurz, nawet ten z telewizora w pokoju, a Piotrek razem z dziadkiem odkurzył dywany i wycieraczkę przed drzwiami), odrobiliśmy swoje zadania domowe (więcej miał ich Piotrek, bo ja miałam tylko nazbierać trochę kasztanów i liści na zajęcia plastyczne).

W tym czasie babcia przygotowała obiad, żeby do przyjazdu rodziców wszystko było gotowe.

Nie mogłam się doczekać, kiedy ujrzę mamę, tatę i siostrę.

Rodzice natychmiast po przybyciu zauważyli wspaniale wysprzątany dom, podziękowali nam i dziadkowi za tak wspaniałą pomoc, a babci za obiad i pyszne ciasto.

Wieczorem powiedziałam do Piotrka:

Fajne to dbanie o rodzinę. Jutro też spróbujemy o nią dbać.

Rozmowa na temat opowiadania

Co to jest rodzina?

W jaki sposób Kasia zrozumiała, co to znaczy dbać o rodzinę?

Co najbardziej ucieszyło rodziców po ich powrocie ze szpitala?

W jaki sposób każde z was dba o swoją rodzinę?

Co jeszcze możemy zrobić?

 

 

Mały motylek – bajka relaksacyjna
 

„Mały motylek leciał sobie wolno przez las. Czuł się bardzo zmęczony, skrzydełka zrobiły się mu jakieś ciężkie i nie chciały już trzepotać. Rozglądał się dookoła, szukając miejsca by móc, choć na chwilkę gdzieś wylądować i odpocząć. Drzewa rosły tutaj rzadziej, słońce coraz swobodniej przeciskało się pomiędzy drzewami niczym krople deszczu słonecznego, oświetlając wszystko dookoła. Chyba niedaleko jest jakaś polanka, usłana kwiatami tam sobie odpocznę pomyślał motylek.
I rzeczywiście, po chwili jego oczom ukazała się mała polanka otoczona ze wszystkich stron drzewami i pięknymi kolorowymi kwiatkami. Poleciał na jej skraj i przysiadł z zachwytu na pobliskim małym czerwonym kwiatku: ujrzał niskie krzaczki, trawę koloru młodej zieleni, kwiaty jak kolorowy dywan rozkładały się u jego malutkich nóżek. Na środku łączki znajdowały się, pszczółki, pasikoniki, biedronki w kropeczki, nawet inne motylki wygrzewały się w promieniach słońca. Spojrzał na niebo. Było bezchmurne, słońce jakby wiedziało, że owady i robaczki oczekują na jego promienie, by móc się wygrzać a świeciło bardzo mocno. Motylek wystawił swoje czułki i skrzydełka różowe do słońca i poczuł, jak przyjemne ciepło obejmuje najpierw jego główkę, a potem całe małe ciało. Usłyszał lekki szum wiatru i brzęczenie owadów, które unosiły się nad kwiatami. Głęboko westchnął sobie, zamknął swoje oczka i poczuł jak w nos wkręcają się delikatne zapachy trawy i słodkawa woń kwiatów.
To jest cudowne miejsce do odpoczynku – pomyślał, po czym położył się wygodnie na kwiatku, jak na miękkim kocyku, skrzydełka rozłożył. Zamknął oczy i odpoczywał. Oddychał miarowo i spokojnie. Zrobił głęboki wdech, wciągnął powietrze przez malutki nosek, a po chwili wypuścił je. Powtórzył to jeszcze raz. Czuł, jak z każdym wydechem pozbywa się zmęczenia. Był teraz przyjemnie rozluźniony, poczuł się ciężki i bezwładny. Jego głowa, brzuszek i nóżki były jak z ołowiu, bardzo ciężkie. Wtulił się w płatki kwiatka niczym jak w kołderkę. Było mu bardzo wygodnie. Oddychał równo i miarowo, jego klatka piersiowa spokojnie w rytm wdechu i wydechu unosiła się i opadała, tak jak fale morskie, kiedy wolno i leniwie przybijają do brzegu. Poczuł się teraz tak dobrze! Delikatny wiaterek przesuwał się po całym jego ciele, rozpoczynając od czubka czułków aż po koniuszki nóżek, zabierając z niego zmęczenie i napięcie. Motyleczek robił to kilkakrotnie, by czuć się za każdym razem coraz lepiej. Promienie słońca przyjemnie ogrzewały, jego różowe skrzydełka.. Po chwili zasnął, a razem z nim cała łączka pszczółki, biedronki w kropeczki i inne piękne kolorowe motylki. Zrobiło się tak cicho, że nie słychać było nawet brzęczenia pszczół. Słońce wolno spacerowało sobie po niebie spoglądając na wszystko wesoło. W pewnej chwili nie wiadomo skąd, pojawiły się małe chmurki, zaczęły się gonić po niebie, biegały koło słonka, zagradzały drogę promyczkom, które płynęły na ziemię, docierające nawet na łączkę. Wiatr zaczął silniej dmuchać, łączka budziła się ze snu jak i cały las. Zabrzęczały pszczółki, które znowu zabrały się do swojej codziennej pracy, zbierania miodu z kwiatów, biedronki poleciały na pola, a motyle rozpościerając skrzydełka, unosiły się nad kolorowymi kwiatkami zachwycając swoim wyglądem dookoła wszystkich. Wtem jeden z nich, taki najmniejszy motylek niebieski usiadł obok motylka różowego i niechcący go przebudził. Motylek leniwie otworzył oczka, podniósł swe czułka, przetarł je swoimi raczkami. Ziewnął sobie parę razy tymczasem przeciągnął się beztrosko. Wiaterek tymczasem nagle zawirował, zatańczył i chłodnym powietrzem orzeźwił go. Najpierw dotknął jego nóżek. Wniknęła w nie siła, motylek poczuł, jakby zanurzył je w chłodnej kropli deszczu. Ten przyjemny, orzeźwiający dotyk przenikał coraz wyżej i wyżej, jak mgiełka ogarnął ciałko, dając energię, przepełniając siłą. Motylek wstał, otrzepał swoje delikatne skrzydełka, poczuł się odprężony i wypoczęty. Wiaterek wzmagał się, coraz silniej, tańcząc po łące i zachęcając wszystkich do miłej zabawy. W jego rytm zawirowały się trawy, kwiatki, a nawet krzewy ruszały swymi gałązkami jak ramionami zwinnych tancerek. Cudownie wypocząłem – pomyślał motylek – Jutro na pewno tutaj przylecę, ale teraz muszę wracać do domku. Czeka tam przecież na mnie mama z tatusiem i słodkie małe, co nieco. W tym momencie pogłaskał się po brzuszku swoimi wszystkimi rączkami i wzleciał nad łączkę, w rytm tańca podmuchu wiatru, w kierunku swego domku.”

 

Niezwykłe urodziny

 

https://view.genial.ly/5ebacd82aa50920d7ff42bcc/interactive-image-niezwykle-urodziny?fbclid=IwAR2fw_M9Fl52Fe8lcdJ_yKQYcYVQ0VXwBWGK74Mw4DqeYT84C5Iu5PN9OeA

 

 

CZERWONY PARASOL

 

              Przedstawiam wam małego pluszowego niedźwiadka – Misia i jego przyjaciół: zajączka – Szarusia, różową świnkę – Słoninkę, osiłka – Długie Uszko, słoniątko – Trąbkę i żyrafę – panią Klementynę.

              A teraz posłuchajcie, co im się raz zdarzyło.

              Poszedł sobie miś na spacer. Słonko świeciło, ptaszki śpiewały, ćwierkały i gwizdały tak wesoło, że miś miał ochotę śpiewać, ćwierkać i gwizdać radośnie z nimi. Nagle ni stąd, ni zowąd nadciągnęły czarne chmury.

Oj, źle – pomyślał Miś – będzie deszcz, a ja nie mam parasola.

              Zaledwie to pomyślał, a już lunął deszcz. I to jak lunął! Tak, że na pluszowym futerku Misia nie pozostało ani jednego suchego włoska. Rozejrzał się Miś wokoło, gdzie by się schować przed deszczem. Właśnie przechodził przez ulicę mały Szaruś z wielkim czerwonym parasolem. Prawdę mówiąc, przechodził raczej wielki, czerwony parasol z uczepionym do niego małym Szarusiem. Ala to na jedno wychodzi.

Ucieszył się Miś ze spotkana i mówi do Szarusia:

Słuchaj, Szarusiu, chodźmy razem. Parasola wystarczy dla nas obu. A że ja jestem większy i silniejszy od ciebie , no to ja poniosę parasol, a tym, nie weźmiesz pod ramię. Zgoda?

Posmutniał Szaruś, bo sam chciał nosić czerwony parasol, ale cóż? Miś naprawdę był większy i silniejszy od niego, więc się zgodził. Uszli razem kawałek drogi. Wtem słyszą – ktoś biegnie za nimi i sapie, że aż strach. Po tym sapaniu poznali świnkę – Słoninkę. Jej różowa skóra lśniła od deszczu.

Jak dobrze, że was spotkałam– wysapała Słoninka – chodźmy razem.

A że była większa i silniejsza od nich, wzięła od Misia parasol. Miś posmutniał, bo miał wielką ochotę sam nosić śliczny, czerwony parasol, ale cóż? Zgodził się.

            Po chwili dogonił ich osiołek – Długie uszko. I on zmókł na deszczu. A że był większy i silniejszy od nich, czerwony parasol dostał się w jego kopytka. Słonince wydłużyła się mina. Ale trudno. Niebawem spotkali słoniątko – Trąbkę.

Wpuśćcie mnie pod parasol– zatrąbił donośnie Trąbka – bo się całkiem roztopię na deszczu.

Miś, Szaruś, Długie Uszko i Słoninka pomyśleli sobie, że trąbka nie może się tak łatwo roztopić na deszczu i pomyśleli jeszcze, że pod parasolem będzie im wszystkim trochę za ciasno.

Ale Trąbka nie czekając na odpowiedź wpakował się do środka, a że był większy i silniejszy od innych, więc wziął czerwony parasol i wesoło ruszył naprzód.

Mały Szaruś poczuł, że deszcz spływa z parasola i wlewa mu się prosto do uszu, ale nie śmiał pisnąć. Miś szedł ze spuszczoną głową.

           W końcu spotkali panią Klementynę. Była ona naprawdę największa z wszystkich. Czerwony parasol chronił ją doskonale, a Trąbka, Długie Uszko, Słoninka, Miś i Szaruś mokli na deszczu. Przechodzili właśnie obok mieszkania Misia.

Chodź, Szarusiu – powiedział Miś. -Zostawmy im parasol. Wezmę moją pelerynę deszczową i odprowadzę cię do domu.

            Jak powiedział, tak zrobił. Pod peleryną Misia Szarusiowi było sucho i ciepło. Poweselał też od razu. A Misiowi zrobiło się przykro, że nie pomyślał przedtem o Szarusiu, bo przecież Szaruś jest mały i sam chciał nosić czerwony parasol.

            A potem już całkiem cichutko pomyślał sobie, że nie wolno troszczyć się tylko o własną przyjemność. Trzeba pamiętać także o innych, szczególnie kiedy są mniejsi i słabsi od nas; całkiem mali jak Szaruś. 

 

 

 

JEZUS W KANIE GALILEJSKIEJ

 

 

 

Maj miesiącem Maryi

Majowe kwiaty

Na łące zakwitły pierwsze majowe kwiaty. Piotrek i ja z zachwytem przyglądaliśmy się, jak pięknie wyglądają na zielonej trawie.

Nazbierajmy kwiatów na wiosenny bukiet – zaproponowałam. – Potem podarujemy go mamie.

Zaczęliśmy więc je zrywać, wybierając najpiękniejsze, aż powstał z nich wspaniały, kolorowy bukiet.

Mamie bardzo się spodoba – stwierdził Piotrek.

Kiedy mama dostała kwiaty, rzeczywiście bardzo ją to ucieszyło:

Kwiaty są bardzo ładne. Dziękuję wam, kochani. Wiem nawet, co możemy z nich zrobić.

Potem mama wzięła kwiaty i zaczęła z nich splatać wianek. Kiedy był gotowy, zabrała nas do ogrodu, pod figurkę Matki Bożej.

Takie piękne wiosenne kwiaty podobają się również Maryi, która bardzo się cieszy, gdy o Niej pamiętamy. I włożyła figurce na głowę ten wianek.

Lecz Maryja cieszy się jeszcze bardziej, gdy o Niej pamiętamy na modlitwie. Dlatego w maju przychodzimy do Matki Bożej ze specjalną modlitwą litanijną, żeby okazać Jej naszą miłość.

I mama zaczęła odmawiać litanię do Matki Bożej. Ani ja, ani Piotrek nie znaliśmy jeszcze tych słów, ale mogliśmy przyłączyć się do mamy i po każdym wezwaniu odpowiadać: „Módl się za nami”.

Rozmowa na temat opowiadania

Co dostała mama na wiosnę od dzieci?

Komu mama oddała swoje kwiaty?

Co Kasia i Piotrek zrobili wspólnie z mamą przy figurze Matki Bożej?

 

https://view.genial.ly/5ea1c71642b8b70da8168312/presentation-maj-miesiacem-matki-bozej?fbclid=IwAR2AKZUM2rzqUkZGPmkfynT9OY1KXI_wL5ZRrqKSrRXbgqwO0j0qaMe8Kzo

Słuchamy swoicjh rodziców 

Bal dla lal

Wczoraj Piotrka strasznie rozbolał ząb. Płakał cały wieczór. Rano mama powiedziała:

Idziemy do dentysty.

Piotrek się przeraził, ale wiedział, że na bolący ząb pomóc może tylko dentysta.

Mama przed wyjściem poprosiła tatę:

Kochanie, ugotuj Oli mleko i połóż ją spać. Nie wiem, kiedy wrócimy…

Po wyjściu mamy i Piotrka tata zabrał się do pracy. Ale nie dość, że przypaliło mu się mleko, to jeszcze Ola płakała bez powodu i nie mogła zasnąć. Po długotrwałych próbach i kilku kołysankach tacie udało się w końcu ją uśpić.

Wtedy postanowiłam urządzić wspaniały bal dla moich lalek. Włączyłam więc magnetofon z ulubioną piosenką i zaczęłam zabawę. Głośna muzyka oraz śpiew obudziły Olę. Tata nie był zadowolony. Z groźną miną kazał mi wyłączyć muzykę i zachowywać się ciszej. Zrobiło mi sięsmutno, że sprawiłam tacie tyle kłopotu.

Tata znów musiał usypiać Olę. Kiedy już zasnęła, przyszedł do mnie i powiedział:

Rozumiem, Kasiu, że chciałaś się głośniej pobawić, ale bywa czasami i tak, że musimy zachowywać się cicho, na przykład gdy Ola śpi, gdy Tatuś albo Mamusia pracuję lub gdy się modlimy.

Odpowiedziałam ze spuszczoną głową:

Wiem, tato, będę już grzeczna…

Tata uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Bardzo się ucieszyłam i odtąd zawsze już słucham taty.

Rozmowa na temat opowiadania

O co mama prosiła tatę przed wyjściem z domu?

Co robił tato w domu?

Co w tym czasie robiła Kasia?

Dlaczego tata był niezadowolony z zachowania Kasi?

Co powiedział tata Kasi, gdy ponownie uśpił Olę?

Czym jest przebaczenie? 

 

ZNAKI RELIGIJNE W MOJEJ RODZINIE 

https://view.genial.ly/5ea0040d075c7c0dc0d97d66/interactive-image-znaki-religijne-przedszkole?fbclid=IwAR23yFBaJ78J7nWbaMh5kvDo4B_ShlYvM-vt0TZl2-L0WkmVq_53EhHIzvM

 

Troskliwy Pasterz  

 

TROSKLIWY PASTERZ

Pewnego razu Pana Jezus opowiadał swoim przyjaciołom taką historię posłuchajcie:

Pasterz miał stado liczące sto owiec, każdego dnia rano wyprowadzał je na pastwisko, by miały jak najlepsze pożywienie. Wieczorem z powrotem prowadził je do zagrody, sprawdzając, czy któraś z nich nie zginęła. Pewnego razu jedna ze stu owiecziek, oddaliła się od stada. Nie było jej w najbliższej okolicy. Pasterz zaczął poszukiwania. Pozostawił stado w bezpiecznym miejscu i wyruszył w drogę. Lękał się o owieczkę. Wiedział, że jest sama. Martwił się czy nic się jej nie stało. Po dłuższym czasie odnalazł ją zaplątaną w ciernie między krzakami. Wziął ją na ramiona i wrócił do stada.

Dlaczego pasterz tak zabiegał o odnalezienie tej jednej owieczki, skoro miał w stadzie jeszcze dziewiędziesiąt dziewięć?

Dobry Pasterz dba o każdą z owiec i nie chce by ją spotkało coś złego. Pan Jezus wytłumaczył swoim przyjaciołom, że to On jest Dobrym Pasterzem i troszczy się o każdego człowieka jak pasterz o swoje owce.

https://www.youtube.com/watch?v=J6V7SUR62dI 

 

Miłosierdzie Boże

 

 

https://view.genial.ly/5e95c0ced82ffd0dbff75fa3/social-horizontal-post-jezu-ufam-tobie-katecheza-dla-dzieci-mlodszych?fbclid=IwAR2Xy9FFtfgVW1ns6JDInA2XPm059Qo1K1mKLfi92KqI6qc1Z00aIucwA7E

  

NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO

https://view.genial.ly/5e7dea225ad5150d93c2e77c/presentation-untitled-genially?fbclid=IwAR2Nz72R8AkAefVFoCUkG4ICASc2qdc3nNGeSbLpba_VIlUurenFfBeflzc